01.03.2013 12:20 |
|
Ocena końcowa: 74 / 100
|
Puszka, konkretnej wielkosci, wytlaczana, z barwionym logo, standardowa dla wszystkich smakow. O rodzaju melasy informuje nas niewielka nalepka obok czerwonego napisu "Hookafina". W srodku zwiniety "w rulonik" tyton w szeleszczacej, zgrzanej folii z czerwonymi logo producenta, a pod tytoniem biala, polprzezroczysta strunowka znow z logo Hookafina, dzieki ktorej nic nam sie nie rozleje. Opakowanie zawiera 250g tytoniu. Przede wszystkim w oczy rzuca sie slabe zwiazanie sokow z tytoniem, sporo leje sie gdzies obok, ciezko zapobiec jakims drobnym ucieczkom melasy z folii. Sytuacje ratuje strunowka dolaczona przez producenta. Tyton jest dosyc ladnie wyselekcjonowany, w duzej czesci mamy do czynienia z samymi listkami (oczywiscie odpowiednio pocietymi), trafia sie pare zylek i czesci badylkow, ale nie sadze by bylo to wiecej niz 10-15% calosci. Zapach to dosyc ciekawa sprawa. Przez szeleszczaca folie melasa pachniala zwykla, mleczna czekolada i lekka nuta kakao, a po rozpakowaniu zgrzanej folii pachnie ona jak dzemy Lowicz z serii CzekoDzem, a konkretnie wersja truskawkowo-czekoladowa, czyli taka "rozpuszczona" w truskawkowym dzemie czekolada. Dosyc ciekawe doswiadczenie, ale przeciez oczekujemy czystej czekolady, takze mozemy byc nieco zaniepokojeni przed zapakowaniem melasy do cybucha.
Palenie Hookafiny nie powinno sprawic, nawet najmniej doswiadczonemu palaczowi, problemow. Wystarczy przestrzegac kilku zelaznych regul, wrzucic 2 Cocobrico na folie i cieszyc sie paleniem, od czasu, do czasu operujac kominem, nie obawiajac sie o przypalenie melasy. Dym lekko szarawy i troszeczke rzadki, jakosciowo troche slabo, a ilosciowo na poziomie Fumari. Smak? Na szczescie zadnej truskawki w smaku nie wyczuwam, czuc tylko czysta, mleczna czekolade. Moglby byc troche bardziej intensywny, poza tym czuje w nim jakas delikatnie tlumiaca go nute (moze to naturalny smak tytoniu?). Odwzorowanie bede zmuszony ocenic dosyc wysoko gdyz jest to, zdecydowanie i jak najbardziej, najprawdziwsza czekolada - smaku nie da pomylic sie z niczym innym.
Od dluzszego czasu mialem chec na czekolade z wyzszej polki, ale dosc juz mialem Nussbeisserow (orzechy wchodza w zeby) czy Milki (ciagle kojarzy mi sie z Martinem Schmittem) i znalazlem rozwiazanie! Pyszna czekolada, bez grama kalorii, bez zostajacych w zebach orzechow czy skojarzen z niemieckimi sportowcami. Dawno, dawno temu palilem Czekolade w wykonaniu Serbetli, jak przez mgle pamietam, ze byla bardzo dobra, wg mnie Hookafina jest jeszcze smaczniejsza.